Kibuc - urzeczywistnienie utopii?
O kibucu
pierwszy raz usłyszałam dobrych kilka lat temu. Może na początku moich studiów,
kiedy dowiedziałam się, że córka znajomych moich rodziców spędziła kilka miesięcy w
Izraelu, właśnie w kibucu. Niewiele wiedziałam wtedy o Izraelu, a tym bardziej
o kibucu i jego idei. Ale to dosyć tajemniczo brzmiące obce słowo nie dawało mi
spokoju. Zaczęłam szperać w literaturze. Wyłaniał mi się obraz nie tyle idylliczny, co wręcz nierzeczywisty. Czy może istnieć struktura idealna, samowystarczalna i
będąca spełnieniem marzeń o utopii? Nie znałam wtedy odpowiedzi na wiele pytań.
Ale ta fascynacja była niezwykle pociągająca. To tak, jakby ktoś chciał poznać
tajemniczy ląd, odkryć nieznane kontynenty i dotrzeć na koniec świata. Ten sam
motyw kieruje, tak myślę, podróżnikami, którzy odkrywają nieznane miejsca. To
był ten imperatyw, który spowodował, że wiele miesięcy swego życia spędziłam w
kibucu. Czy to daje prawo do opisania otaczającej nas rzeczywistości? Nie wiem. Ale ktoś kiedyś napisał, że czasami
krótki pobyt daje więcej spostrzeżeń niż wieloletnie bytowanie. Załóżmy, że to
prawda.
Pomarańcze, cytryny i ... odgłosy strzałów z karabinów
Pomarańcze, cytryny i ... odgłosy strzałów z karabinów
Dokładnie trzy lata temu pierwszy
raz stanęłam na ziemi Izraela. Było to 4 marca. Polskę opuszczałam otuloną
śniegiem (spadł niespodziewanie w dniu mojego wyjazdu), a Izrael przywitał mnie
ciepłą piękną pogodą, cytrynami na drzewach i wodą morską, w której można było
zamoczyć nogi. Kiedy dotarłam do kibuca poczułam się jak na wakacjach. Piękne
niebieskie niebo, białe domki przypominające wakacyjne bungalowy i
porozstawiane skrzynki z pomarańczami i cytrynami. Każdy mógł sięgać po nie i
brać do woli. Jedyna różnica polegała na tym, że w takich pięknych miejscach
raczej nie słychać latających co jakiś czas nad głową samolotów odrzutowych.
Patrolujące niebo samoloty wyróżniały to miejsce od innych. No i nikt w
pierwszych chwilach w nowym miejscu raczej nie uczy cię gdzie się chować przed
rakietami, albo jak reagować na widok żołnierzy czy strzałów karabinowych. Ale
to jest wyznacznikiem tego miejsca i
współcześnie i historycznie. To miejsce konfliktów i wojen prowadzionych już od lat.
Świat, w którym nie ma pieniędzy
Święta w kibucu odbywają się na dworze. Na zdjęciu jestem ja oraz wolontariusze z Niemiec, Korei i Ekwadoru. |
Świat, w którym nie ma pieniędzy
Pierwsze
wrażenia. Supermarket. Taki jak wszędzie na świecie. Różnica, iż nie musisz
płacić pieniędzmi. Możesz, ale nie musisz, jeżeli jesteś mieszkańcem kibucu. To
co kupisz odliczają ci później z pieniędzy, które zarabiasz. Wygoda, ale i
pułapka. Musisz pamiętać ile wydałeś bo łatwo się przeliczyć. Stołówka
obsługująca wszystkich mieszkańców (oczywiście tylko tych, którzy chcą tego, bo
można obecnie gotować sobie samemu w domu) taka jak nowoczesne jadłodajnie w
kampusach uniwersyteckich. Lada, tace, osoby z obsługi, które podają to co sobie
wybierzesz i kasa, która ci nalicza opłatę podobnie jak supermarkecie. Miejsce,
które jak się później okaże jest też miejscem na wspólne uroczystości prywatne
i wspólnotowe, to jest organizowane przez kibuc dla wszystkich z okazji świąt
lub innych oficjalnych uroczystości. Inne przybytki to przedszkole, szkoła,
mała klinika lekarska, pralnia, pub, fabryka produkująca części do samochodów
wojskowych i wiele wiele hektarów pól uprawne z budynkami gospodarczymi
dookoła. Aha, i co ważne: basen, korty tenisowe, siłownia, boiska do koszykówki
i piłki nożnej. Jest też poczta. Poczta to tak naprawdę jedna osoba, ale
wszystko u niej można załatwić na tej samej zasadzie co w supermarkecie i
stołówce. No i to co wyróżnia to miejsce od innych podobnych mu - bunkier, a
raczej jak się później dowiem liczne bunkry. Wszystkie te przybytki obsługują
około 400 osób.
Mam
wrażenie, że jestem w państwie doskonałym, samo obsługującym się i samo
wystarczalnym. Praca rozpoczyna się o 8:00 rano, później o 12:00 godzinna przerwa
na lunch i kończy się o 16:00. W odróżnieniu od Polski, w pracy są liczne
przerwy na kawę lub papierosa. Ale też rytm jest elastyczny i uzależniony od
wykonywanej roboty. Przy uprawach w polu często do późnych godzin nocnych lub nawet
w nocy przy reflektorach. Czasami widzę zmęczonych traktorzystów i kombajnistów
wracających do domu rankiem zwłaszcza gdy zaczynają się upały i w dzień jest po
prostu za gorąco, żeby pracować.
Kiedyś była tu pustynia...
Kibuc ma kształt owalny. Otoczony jest podwójnym płotem z drutem kolczastym z zabronowanym pasem pomiedzy, a wjeżdża się do niego przez bramę na noc zamykaną. Skądinąd każdy może ją sobie otworzyć, trzeba tylko znać kod. To wszystko ze względów bezpieczeństwa. Wewnątrz są alejki asfaltowe, dużo drzew i krzewów, jest dużo zieleni i kwiatów, piękne w stylu angielskim trawniki. Domki, które wyglądają jak wakacyjne bungalowy, są większe i mniejsze. Większe dla większych rodzin, mniejsze dla mniejszych lub osób samotnych. Wszystkie generalnie bardzo skromne w porównaniu do chociażby polskich. Z różnych przyczyn to wynika. Generalnie z klimatycznych, kulturowych i pragmatycznych. Klimatycznych bo nie muszą mieć grubych murów, nie muszą być odporne na niskie temperatury, kulturowych bo wszystkie w tym rejonie świata generalnie są białe (biel odbija światło słoneczne), proste w kształcie, przypominające pudełka, najczęściej parterowe i bez żadnych zbędnych ozdób. Co najwyżej mają okiennice na zewnątrz. Pragmatycznie budowane bo wszyscy nauczyli się tutaj cenić pracę, a nie przedmioty. To wszystko co nas dzisiaj otacza powstało ciężką pracą. Przed powstaniem kibuca była tutaj pustynia. Nic nie rosło, co najwyżej okazjonalnie raz do roku pojawiało się trochę zieleni w porze mokrej, która po nastaniu lata zaraz znikała. Więc trzeba było wykopać studnie (dzisiaj wodę przesyła się rurociągami), nawodnić teren i uczynić tą ziemię przyjazną człowiekowi. Więc otoczenie stało się ważniejsze od miejsca zamieszkania. Dzisiaj kibuc otoczony jest gajami pomarańczowymi, cytrynowymi, polami, na których uprawia się orzeszki ziemne, ziemniaki, pomidory i co tylko ziemia urodzi. Co starsi mieszkańcy pamiętają, iż na początku mieszkali w namiotach. Więc komfort ścian, klimatyzacji, bieżącej wody, kanalizacji, telefonu, dzisiaj i internetu oraz TV satelitarnej jest ważniejszy niż wysokie i drogie domy. Jest to bardzo praktyczne podejście do życia. No i idea, która była na początku... Na początku wszystko było wspólne, w sensie dosłownym. Więc wyróżnianie się nie leżało w naturze kibucnika. Wszyscy mieli takie same, niczym nie różniące się domy. Wszyscy byli podobnie ubrani, w proste, luźne ubrania, które nie odróżniały kobiety od mężczyzny. Dzisiaj oczywiście wszystko się zmieniło lub powoli się zmienia, ale takie były prapoczątki.
Kibuc ma kształt owalny. Otoczony jest podwójnym płotem z drutem kolczastym z zabronowanym pasem pomiedzy, a wjeżdża się do niego przez bramę na noc zamykaną. Skądinąd każdy może ją sobie otworzyć, trzeba tylko znać kod. To wszystko ze względów bezpieczeństwa. Wewnątrz są alejki asfaltowe, dużo drzew i krzewów, jest dużo zieleni i kwiatów, piękne w stylu angielskim trawniki. Domki, które wyglądają jak wakacyjne bungalowy, są większe i mniejsze. Większe dla większych rodzin, mniejsze dla mniejszych lub osób samotnych. Wszystkie generalnie bardzo skromne w porównaniu do chociażby polskich. Z różnych przyczyn to wynika. Generalnie z klimatycznych, kulturowych i pragmatycznych. Klimatycznych bo nie muszą mieć grubych murów, nie muszą być odporne na niskie temperatury, kulturowych bo wszystkie w tym rejonie świata generalnie są białe (biel odbija światło słoneczne), proste w kształcie, przypominające pudełka, najczęściej parterowe i bez żadnych zbędnych ozdób. Co najwyżej mają okiennice na zewnątrz. Pragmatycznie budowane bo wszyscy nauczyli się tutaj cenić pracę, a nie przedmioty. To wszystko co nas dzisiaj otacza powstało ciężką pracą. Przed powstaniem kibuca była tutaj pustynia. Nic nie rosło, co najwyżej okazjonalnie raz do roku pojawiało się trochę zieleni w porze mokrej, która po nastaniu lata zaraz znikała. Więc trzeba było wykopać studnie (dzisiaj wodę przesyła się rurociągami), nawodnić teren i uczynić tą ziemię przyjazną człowiekowi. Więc otoczenie stało się ważniejsze od miejsca zamieszkania. Dzisiaj kibuc otoczony jest gajami pomarańczowymi, cytrynowymi, polami, na których uprawia się orzeszki ziemne, ziemniaki, pomidory i co tylko ziemia urodzi. Co starsi mieszkańcy pamiętają, iż na początku mieszkali w namiotach. Więc komfort ścian, klimatyzacji, bieżącej wody, kanalizacji, telefonu, dzisiaj i internetu oraz TV satelitarnej jest ważniejszy niż wysokie i drogie domy. Jest to bardzo praktyczne podejście do życia. No i idea, która była na początku... Na początku wszystko było wspólne, w sensie dosłownym. Więc wyróżnianie się nie leżało w naturze kibucnika. Wszyscy mieli takie same, niczym nie różniące się domy. Wszyscy byli podobnie ubrani, w proste, luźne ubrania, które nie odróżniały kobiety od mężczyzny. Dzisiaj oczywiście wszystko się zmieniło lub powoli się zmienia, ale takie były prapoczątki.
Pralnia |
Czy wiesz jak rosną orzeszki ziemne?
Kibuc, w którym mieszkam ma zaledwie 64 lata. Wielu dzisiejszych mieszkańców go budowało. Wielu przyjechało tu z rodzicami, a i wielu już tu się urodziło. Pani Adva, jedna z mieszkanek, pochodzi z Francji. Pracuje ze mną w pralni, wygląda na 100 lat, pewnie ma 80 parę. Często prosi mnie o nawleczenie nitki na igłę. Przyjechała tu jako młoda dziewczyna w 1953 roku. Elegancka, modnie ubrana zgodnie z paryskim szykiem. W walizce perfumy i bielizna pościelowa z wyhaftowanymi przez jej mamę inicjałami. Na miejscu po przyjeździe wszystko musiała oddać. Bo pierwsi kibucnicy nie mieli nic własnego. Wszyscy zgodnie z ideą mieli być równi, a przez to wolni i mieli tworzyć nowy wspaniały świat. Paryskie mieszkanie rodziców zamieniła na namiot stojący na pustyni. W jednym z nielicznych, ówcześnie drewnianym budynku, stołówce poznała swego przyszłego męża, który kręcił nosem nad unoszącym się jeszcze zapachem jej perfum. Tu one niczemu i nikomu nie służyły. Tu był za to trud, pot i niewygody. Praca przy prostych rolniczych narzędziach, tyle że przez wiele miesięcy pod męczącymi promieniami słońca. Dzisiaj w uprawach pomagają Tajowie, którzy przyjeżdżają tutaj do pracy z odległej Tajlandii. Mieszkają oni w swoich domach poza kibucem.
Kiedyś
praca była naprawdę ciężka, nie to co dzisiaj - powiada niewiele starszy ode
mnie sąsiad, mieszkaniec kibuca, traktorzysta i kombajnista, który pracuje równie
ciężko ale w klimatyzowanej kabinie z muzyką grającą z radia. Dodaje, że najważniejsza jest organizacja
pracy. Uprawy przygotowuje się tak. Najważniejsza jest ziemia. Kiedyś sadziło
się, zbierało plony a potem trzeba było pole zostawić by ziemia się odrodziła.
A teraz nasz kibuc połączył się z dwoma innymi i mamy ogromne pola. Na jednych
polach zbiera się plony, na drugich sadzi. A więc zbiory są przez cały rok. No
i oczywiście wszystko jest zmechanizowane.
Mój
szef z kibucowej stołówki, przyjechał tu w 1988 roku również z Francji, z
Paryża, z ciekawości jak mówi, na chwilę. Był profesjonalnym tancerzem, tańczył
modern jazz. Przyjechał w styczniu a od września miał być w już Nowym Jorku,
gdzie dostał stypendium do szkoły tańca. Został tu na stałe. Pracuje w kuchni,
która obsługuje stołówkę. Jest jej szefem. Wiesz jak rosną orzeszki ziemne? –
zapytał mnie kiedyś. Jak przyjechałem tu, to myślałem, że rosną na drzewach –
odpowiedział za mnie. Do Francji już nie tęskni, bo tu jest jego dom. Tylko
jedna z córek mówi po francusku. W czasie przerwy na kawę opowiada mi, trochę
refleksyjnie, że kibuc się zmienia. Jeszcze 8 lat temu był w dawnym typie.
Wszystko w stołówce i w sklepie, w pralni i pubie było za darmo. Śniadania,
obiady i kolacje codziennie. Każdy mógł przyjść i brać co sobie chce. Ale jak
za darmo to ludzie zamiast 3 kg ziemniaków na obiad, brali 20 kg i życie
wymusiło zmiany. Kiedyś za elektryczność płacił za wszystkich kibuc i ludzie
nie oszczędzali, więc teraz przyjęto inne rozwiązanie (kryzys dotyka wszystkich
i wszędzie). Kwotę pieniędzy przeznaczoną na ten cel dzieli się na wszystkich
kibucników i wychodzi po 300 szekli (około 330 zł) miesięcznie na rodzinę. Więc
jak ktoś oszczędza to wyda 200, a 100 zostaje mu w kieszeni. A jak nie
oszczędza to musi dopłacić z własnej kieszeni. Tylko woda jest dla wszystkich
za darmo. I to jedna z ostatnich pozostałości po dawnych czasach. Mając jeszcze
świeże spojrzenie mówi, że kibuc jako miejsce gdzie wszyscy są równi, oferuje
tę równość dzisiaj tylko na podstawowym poziomie. Wielu ma rodziny poza kibucem
więc zdarzają się spadki, dziedziczenia, darowizny, dodatkowe pieniądze z najmu
domów i mieszkań poza kibucem czego efektem jest to, że są biedniejsi i
bogatsi, i złamana została zasada równości. Ludzie zaczynają gadać za plecami i
zazdroszczą sobie wzajem, czemu ten ma taki samochód, a ten nie ma itd.
Lepsza organizacja wymaga zmian
Można tu dodać, iż po raz pierwszy zasadę równości wspólnoty kibucowej złamały pieniądze jakie otrzymali kibucnicy z reparacji wojennych i odszkodowań za straty i krzywdy wyrządzone przez Niemców Żydom podczas II wojny światowej. Do tego doszły emerytury i renty wypłacane przez państwo niemieckie. W kibucach stosowano różne sposoby zagospodarowywania tych pieniędzy. Decydowała o tym wspólnota. W niektórych pieniądze trafiały do wspólnej kasy i były wydawane na wspólne potrzeby. W innych trafiały na osobiste konta i podlegały dziedziczeniu. Bywały i takie sytuacje, iż ludzie rezygnowali ze wspólnoty nie chcąc poddać się decyzji większości i chcąc zachować te pieniądze dla siebie i swoich najbliższych. W moim kibucu za pieniądze z odszkodowań niemieckich wybudowano basen i pozostałe urządzenia sportowe.
Innym przykładem tych zmian jest stołówka, w której pracuję. Od kiedy pojawił się nowy szef, zaczęto organizowac przyjęcia, wesela i catering dla pracowników różnych firm i deficytowe wcześniej przedsięwzięcie, do którego kibuc dopłacał rocznie ponad 300 tysięcy szekli stało się dochodowe i osiąga zysk na poziomie 80 tysięcy. Jest lepsza organizacja pracy, pracownicy lepiej zarabiają, sala jest wynajmowana na prywatne potrzeby, sprzedają swe usługi na zewnątrz i kupują produkty tam gdzie taniej (nasz kibuc słynie z uprawy ziemniaków, ale ziemniaki kupują gdzie indziej bo są tańsze). Efektem tych zmian jest posiadanie przez stołówkę samochodu. To nowość od kilku lat. Kiedyś wszystkie samochody należały tylko do kibuca. Tu trzeba koniecznie dodać, że kibuc nadal posiada własne samochody, które członek kibuca może sobie wynająć za drobną opłatą. Chcąc wynająć po prostu trzeba zapisać się na listę podając termin, w którym chciałoby się z niego skorzystać. Ale niektórzy posiadają już własne.
Stołówka |
Lepsza organizacja wymaga zmian
Można tu dodać, iż po raz pierwszy zasadę równości wspólnoty kibucowej złamały pieniądze jakie otrzymali kibucnicy z reparacji wojennych i odszkodowań za straty i krzywdy wyrządzone przez Niemców Żydom podczas II wojny światowej. Do tego doszły emerytury i renty wypłacane przez państwo niemieckie. W kibucach stosowano różne sposoby zagospodarowywania tych pieniędzy. Decydowała o tym wspólnota. W niektórych pieniądze trafiały do wspólnej kasy i były wydawane na wspólne potrzeby. W innych trafiały na osobiste konta i podlegały dziedziczeniu. Bywały i takie sytuacje, iż ludzie rezygnowali ze wspólnoty nie chcąc poddać się decyzji większości i chcąc zachować te pieniądze dla siebie i swoich najbliższych. W moim kibucu za pieniądze z odszkodowań niemieckich wybudowano basen i pozostałe urządzenia sportowe.
Innym przykładem tych zmian jest stołówka, w której pracuję. Od kiedy pojawił się nowy szef, zaczęto organizowac przyjęcia, wesela i catering dla pracowników różnych firm i deficytowe wcześniej przedsięwzięcie, do którego kibuc dopłacał rocznie ponad 300 tysięcy szekli stało się dochodowe i osiąga zysk na poziomie 80 tysięcy. Jest lepsza organizacja pracy, pracownicy lepiej zarabiają, sala jest wynajmowana na prywatne potrzeby, sprzedają swe usługi na zewnątrz i kupują produkty tam gdzie taniej (nasz kibuc słynie z uprawy ziemniaków, ale ziemniaki kupują gdzie indziej bo są tańsze). Efektem tych zmian jest posiadanie przez stołówkę samochodu. To nowość od kilku lat. Kiedyś wszystkie samochody należały tylko do kibuca. Tu trzeba koniecznie dodać, że kibuc nadal posiada własne samochody, które członek kibuca może sobie wynająć za drobną opłatą. Chcąc wynająć po prostu trzeba zapisać się na listę podając termin, w którym chciałoby się z niego skorzystać. Ale niektórzy posiadają już własne.
Ale... czym właściwie jest "kibuc"?
Historycznie rzecz biorąc kibuce to gospodarstwa rolne, w których ziemia i środki produkcji były własnością wszystkich członków. Wywodzą się one z żydowskiego ruchu syjonistycznego i socjalistycznego, którego celem było stworzenie nowego człowieka poprzez ciężką pracę na roli i obronę wspólnoty. Pierwsze powstały na początku XX wieku utworzone przez emigrantów z Europy. Wybierano komitet, równo dzielono obowiązki i prawa, ale najważniejsze, że przynależność do kibuca była i jest dobrowolna. I dzisiaj mieszka w nim wielu, którzy nie są jego członkami.
Znamieniem
czasu jest odstąpienie od wspólnego wychowywania dzieci. Kiedyś wszystkie
dzieci w kibucu wychowywały się razem. Były separowane od rodziców i przebywały
od dzieciństwa oddzielnie. Pod okiem wychowawców się bawiły i uczyły, aż gotowe
były do podjęcia pracy. Ten czas już minął. Noa, moja starsza znajoma, wspomina
ze smutkiem, że najgorszy okres w kibucu miała kiedy oddała dzieci i
wychowywały się bez niej, poza domem. To było nie do wyobrażenia – mówi mi
dzisiaj. Teraz już bym tak nie zrobiła. Nigdy nie mogę sobie tego wybaczyć – dodaje.
Dzisiaj
dzieci wychowywane są w domach z rodzicami. Oczywiście, ci którzy pracują mogę
korzystać z przedszkoli na podobnych zasadach jak w Polsce. Do szkół chodzi się
w kibucu lub dojeżdża do innego w zależności od rodzaju szkoły. Dowożą autobusy.
Dzieci zaś od małego uczone są szacunku do pracy. Każdą wolną chwilę poświęcają
na pracę albo dla swojej rodziny albo na rzecz kibucu wykonując różne drobne
użyteczne prace.
Na czym zarabiać może kibuc?
Z informacji, które zbieram od znajomych lub znajduję w tutejszej prasie wynika, że kibuce się rzeczywiście zmieniają. Coraz więcej kibuców żyje, i to bardzo dobrze, z produkcji różnych współczesnych gadżetów lub sprzedaży różnych usług. Przykładem kibuc Beeri, w którym produkuje się karty płatnicze VISA i czeki bankowe. Inny jest słynny na całym świecie z dobrej szkoły tańca. Przyjeżdżają do niej ludzie z całego świata zostawiając spore pieniądze. Trzeba się zapisywać i czekać w kolejce na wolne miejsce. Kibuce wynajmują dla mieszczuchów domy na zasadzie: chcesz posmakować życia na wsi, przyjedź do nas. Jeszcze inne stały się dobrym miejscem do zamieszkania dla osób, które pracują w mieście. Jeżeli ktoś lubi ciszę, uporządkowaną egzystencję, bezpieczeństwo i bezpośredni kontakt z przyrodą to wybierze kibuc. Ale większe pieniądze to problemy dla takich małych społeczności. Bo po zaspokojeniu wszystkich potrzeb duchowych i fizycznych dalej pozostają pieniądze, które zaczynają dzielić ludzi bardziej niż cokolwiek innego. Trzeba sobie z tym radzić. Funduje się więc różne stypendia, przyznaje różne dodatki ale i tak pojawiają się pytania o sprawiedliwy podział. Zawsze znajdzie się ktoś niezadowolony.
Na czym zarabiać może kibuc?
Z informacji, które zbieram od znajomych lub znajduję w tutejszej prasie wynika, że kibuce się rzeczywiście zmieniają. Coraz więcej kibuców żyje, i to bardzo dobrze, z produkcji różnych współczesnych gadżetów lub sprzedaży różnych usług. Przykładem kibuc Beeri, w którym produkuje się karty płatnicze VISA i czeki bankowe. Inny jest słynny na całym świecie z dobrej szkoły tańca. Przyjeżdżają do niej ludzie z całego świata zostawiając spore pieniądze. Trzeba się zapisywać i czekać w kolejce na wolne miejsce. Kibuce wynajmują dla mieszczuchów domy na zasadzie: chcesz posmakować życia na wsi, przyjedź do nas. Jeszcze inne stały się dobrym miejscem do zamieszkania dla osób, które pracują w mieście. Jeżeli ktoś lubi ciszę, uporządkowaną egzystencję, bezpieczeństwo i bezpośredni kontakt z przyrodą to wybierze kibuc. Ale większe pieniądze to problemy dla takich małych społeczności. Bo po zaspokojeniu wszystkich potrzeb duchowych i fizycznych dalej pozostają pieniądze, które zaczynają dzielić ludzi bardziej niż cokolwiek innego. Trzeba sobie z tym radzić. Funduje się więc różne stypendia, przyznaje różne dodatki ale i tak pojawiają się pytania o sprawiedliwy podział. Zawsze znajdzie się ktoś niezadowolony.
Współczesna alternatywa
A
więc każdy znajdzie coś dla siebie. Wydaje się, że mimo wszystkich problemów
współczesnego świata i kryzysów, idea kibuca żyje i ma się dobrze. Jak mówi
najbardziej znany na świecie pisarz izraelski Amos Oz w rozmowie dla polskiego
radia TOK FM: „(…) w kibucach mieszka dzisiaj więcej osób niż kiedykolwiek
wcześniej”. I dalej: „Kiedy rozglądam się wokół - czy to w Tel-Awiwie, czy w
Warszawie - widzę, że zbyt wielu ludzi pracuje ciężej niż powinni. Robią to,
żeby zarobić więcej niż rzeczywiście potrzebują, kupić rzeczy, których nie
potrzebują, aby zaimponować ludziom, których właściwie nie lubią. Nie ma się co
dziwić, że niektórzy szukają alternatywy”.
A
co z uproszczeniami, zwłaszcza w Polsce, dotyczącymi kibuców, iż przypominają
sowieckie kołchozy? W odróżnieniu od sowieckiej ideologii, która stworzyła
kołchozy i przy ich tworzeniu zastosowała przymus i terror, wybór życia w
kibucu był zawsze wyrazem wolnej woli człowieka. A więc nie przymus tylko ludzka
wola. I ona zwyciężyła powodując, że kibuce (wprawdzie zmienione) ale dalej
funkcjonują znajdując swoje miejsce na mapie współczesnego Izraela i świata. I
jeżeli nawet stoją na rozdrożu, to jest to takie miejsce „po środku”, między
tym co było kiedyś, a tym co jest dzisiaj i będzie jutro, między wspólnotą a
kapitalizmem. Doświadczenie nie podobne do żadnego innego na świecie.
Maria Radek
Odwiedź blog autorki!
świetny tekst :) miałam dość mgliste wyobrażenie na temat tego, czym może być kibuc, a Twój tekst wyjaśnił wiele moich wątpliwości :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)
Przyznam sie bez bicia, ze przed przeczytaniem tego tekstu nie mialam pojecia, czym jest kibuc... Takze rowniez dziekuje Marysi!:)
OdpowiedzUsuńniewiele wiedziałam o kibucu, najbardziej zaskoczyło mnie traktowanie dzieci, dobrze że to się zmieniło.
OdpowiedzUsuń