A jak… Aioli
Co to
jest Aioli? Po pierwsze, sos czosnkowy przygotowywany z czosnku, żółtek, oliwy
i soku limonkowego, choć istnieje wiele różniących się od siebie wersji tego
sosu nazywanego „masłem Prowansji”. Po drugie, Aioli to nazwa pewnego uroczego
miejsca znajdującego się w Warszawie, o którym założyciele piszą:
„Postanowiliśmy stworzyć „miejsce środka”, łączące wysoką
jakość ukrytą w prostocie składników i kuchni z zaletami wielkomiejskiej
kantyny.”
Smakowałyśmy
tam pyszną ciepłą bagietkę z sosami, w tym właśnie sosem czosnkowym, popijając
je ciemnym piwem, kiedy nad miastem powoli zapadał prawie już jesienny wieczór,
rozświetlany płomykami świec na stolikach.
A jak… Akademia Przyszłości w Warszawie
Nie
byłabym sobą, gdybym nie napisała o projekcie, który jest realizowany również w
Warszawie (obok Krakowa, Rzeszowa, Poznania i wielu innych miast). Ma on na
celu pomagać dzieciom, które tego potrzebują. Raz w tygodniu jeden tutor spotyka
się z dzieckiem i pomaga mu w nauce, choć w gruncie rzeczy bardziej chodzi o
to, by dziecko uwierzyło w siebie i w możliwość odnoszenia sukcesów - od tych
małych po większe. Program narodził się w Krakowie 11 lat temu, jako „młodsza
siostra” Szlachetnej Paczki.
Początki
programu w stolicy sięgają roku 2009. Aktualnie program działa w sześciu
szkołach, obejmuje 100 dzieci, angażując 100 tutorów i wielu ludzi
wspierających sam pomysł. I właśnie ludzie są w tym najważniejsi, zarażając
innych pozytywną energią, dzieląc się dobrem i mądrą pomocą. Mądrą pomoc
definiowaną w ten sposób:
„Czasami
mówią: nie należy dawać ryby, ale wędkę. A ja dopowiem: jeśli ktoś dostanie
wędkę, ale nie ma mentalności wędkarza, to zaraz ją sprzeda i kupi ryby. Jeżeli
ktoś ma mentalność wędkarza, to poszuka sobie kija i zacznie łowić. Wszystko
siedzi w naszej głowie. Jeśli zdobędziemy mentalność wędkarza, to zawsze
poradzimy sobie w życiu…” (ks. Jacek Stryczek)
B jak... Biblioteki
Nie tylko
biblioteki publiczne, które można znaleźć w każdej dzielnicy (a wśród których
prym wiodą biblioteki bemowskie - choćby z powodu przyjazności wobec
przyjezdnych i dobrze zaopatrzonego księgozbioru), ale takie jak chociażby
Biblioteka Publiczna Województwa Mazowieckiego na ul. Koszykowej, Wojewódzka
Biblioteka Pedagogiczna na ul. Smyczkowej, Biblioteka Narodowa (która,
przynajmniej w teorii powinna posiadać egzemplarz każdej książki wydanej w
Polsce), a także Biblioteka Uniwersytetu Warszawskiego. Ta ostatnia mieści się
w budynku, na dachu którego znajduje się kompleks ogrodowy z tarasami
widokowymi. Sam
ogród zajmuje 1 ha
z czego roślinność zajmuje 5,111
m² .
Ciekawa
historia wiąże się też z konstrukcją, którą można zobaczyć przy wejściu do
biblioteki: metalowy stelaż w kolorze różowo-fioletowym niejednokrotnie budził
kontrowersje, choćby przy okazji umieszczenia go przed nową siedzibą BUWu. Jest
on bowiem zabytkowym stelażem z dawnej siedziby biblioteki, niegdyś mieszczącym katalogi. Ciekawa jest też fasada
budynku Biblioteki Uniwersyteckiej, można na niej znaleźć:
„karty ksiąg z różnymi formami zapisu ludzkiej myśli: nuty
partytury Karola Szymanowskiego, zapis matematyczny liczby π, fragment Biblii w
sanskrycie, tekst hebrajski i arabski, grecki dialog Platona, staroruską
pochwałę ksiąg i staropolski tekst Jana Kochanowskiego.”
C jak… Cedrowe lody
Do
niedawna zajadałam się nimi jedynie na jednej z uliczek Starego Miasta,
niedaleko Barbakanu: słodkie, jakby trochę cytrusowe z posmakiem czegoś
żywicznego, z kawałkami kandyzowanych owoców. Pyszne! Tymczasem ostatnio
odkryłam zupełnie inne miejsce, gdzie też można kupić lody cedrowe: na Starych
Włochach, w Cafe Malfato. Te lody są zupełnie inne, nie tak śmietankowe,
bardziej jak sorbet, gorzkawe jak np. grejfrut, nie powiem, ciekawy smak i
zapewne jeszcze tam wrócę :)
C jak… Cmentarzysko Zapomnianych Książek
Jeśli
czytaliście „Cień wiatru” Zafona, wiecie czym jest Cmentarzysko Zapomnianych
Książek. Jednak mało osób wie, że miejsce o tej samej nazwie powstało również w
Warszawie, i to nie raz a kilka razy. Miłośnicy książek, którzy nie chcieli by
książki z zamykanych antykwariatów trafiły na przemiał, wpadli na następujący
pomysł: zbieramy książki w jednym miejscu, obowiązuje opłata za wejście,
dostajesz dużą niebieską torbę z Ikei i to co się w niej zmieści, zabierasz ze
sobą. Plus jeśli przyniesiesz minimum 10 książek, płacisz mniej.
Pierwsza
edycja miała miejsce w listopadzie 2009 roku, w podziemiach Biblioteki
Uniwersyteckiej w Warszawie, na ulicy Dobrej. Dzięki zainteresowaniu mediów
frekwencja w dniu otwarcia przerosła wszelkie oczekiwania: w kolejce stało ok.
600-800 osób, a książek starczyło w zasadzie dla 300-500. Cmentarzysko działało
do 23 grudnia, w tym czasie wyniesiono z niego 50 000 książek, a dokonało tego ok.
6000 osób.
Druga
edycja odbyła się w 2010 roku, wtedy Cmentarzysko Zapomnianych Książek działało
prawie 3 miesiące, nie było tak promowane przez media. Było wspierane przez
Antyradio i kilka blogów książkowych.
Trzecia
edycja była zupełnym szaleństwem: na warszawskim Bemowie, w samodzielnym
budynku po raz kolejny otworzyły się podwoje Cmentarzyska Zapomnianych Książek.
Jak o tym
pisze założyciel:
„To tu CZK miało się zakorzenić i istnieć całorocznie. Co
prawda, początek CZK 3, był obiecujący (dzięki wsparciom mediów), jednak czas
weryfikuje wszystkie plany. Po niespełna roku CZK musieliśmy zamknąć.
Niska
frekwencja i ekonomia nie dały nam złudzeń. Cmentarzysko może istnieć tylko w
formie impulsywnej i krótkookresowej.”
Warto
jednak zwrócić uwagę na projekt, który powstał niejako „zamiast” Cmentarzyska:
Sięczyta.
D jak... Dzieci mile widziane, czyli
CieKawa Cafe
Wybrałyśmy
się tam kiedyś z koleżanką, jako że miejsce niedaleko mnie i niedaleko niej, a
zapowiadało się fajnie. Po wizycie tam wiem, że to świetne miejsce :) Jasne
wnętrze, kolorowe akcenty, pyszne picie i jedzenie. Przyznaję, nigdy wcześniej
nie piłam owocowo -”sosnowego” napoju Wostok (bezalkoholowy) i … piwa
poziomkowego.
Szczególnie
latem miło jest usiąść w ogródku za żółtym, niskim płotkiem i obserwować świat
z perspektywy leżaka.
Poza tym
miejsce jest bardzo przyjazne dzieciom, odbywają się tam również dla nich
zajęcia.
E jak... Elizeum
Ceglana,
podziemna rotunda wybudowana w latach 1776-1778 według projektu Szymona
Bogumiła Zuga, na życzenie Kazimierza Poniatowskiego. Dawniej podziemna altana,
miejsce (jak głosi napis nad wejściem) „dla przyjaciół i pięknych pań”, miejsce
pełne przepychu i luksusu, obecnie niemal zupełnie zapomniane, choć istnieją
plany jego odrestaurowania. Elizeum mieści się niedaleko ulicy Książęcej i
Placu Trzech Krzyży, na terenie Parku Rydza-Śmigłego. Warto też dodać, że jest
to istotne w skali regionu... zimowisko nietoperzy.
F jak... Fundacja Maraton Warszawski
Istnieje
od 2002 roku, jej misją jest promowanie biegania i zdrowego stylu życia,
wspieranie biegaczy-amatorów i profesjonalistów. Fundacja jest organizatorem
imprez biegowych takich jak Maraton Warszawski, Półmaraton Warszawski, cyklu
biegów Pucharu Maratonu, Biegu Sztafet Accreo
Ekiden i wielu innych akcji społecznych. Warto wspomnieć, że Fundacja
maraton Warszawski reaktywowała i dzielnie kontynuuję tradycję Maratonu
Warszawskiego, biegu, który był organizowany od roku 1979.
G jak... Galeria Funky
Miłe,
przytulne miejsce przy Placu Zbawiciela. Fajny wybór kaw i „czegoś słodkiego”
do nich, a przy tym naprawdę duży wybór czegoś, czym można owe kawy posłodzić.
Poza tym przyjemne wnętrze, nienachalna muzyka i fajne widoki z okien. Lubię!
:)
G jak.. Glinianki
Kompleks
stawów powstałych po wydobyciu gliny na potrzeby pobliskich cegielni. Na
terenie Warszawy znajduje się kilka takich zespołów stawów, szczególnie na
Starych Włochach: Glinianki Cietrzewia, Stawy Koziorożca, Glinianka Podwójna,
czy też na Jelonkach: Glinianki Sznajdra, Glinianki Jelonek.
H jak... Hejnał Warszawy
Wiedzieliście
że Warszawa ma swój hejnał? A dlaczego od początku 2008 roku jest wygrywany o
11:15 z wieży Zamku Królewskiego? Bo o tej godzinie zatrzymał się zegar w
czasie bombardowania Warszawy w czasie II wojny światowej. Sam hejnał jest
kompozycją opartą o „Marsyliankę” i „Marsz Mokotowa”. Stworzył go profesor
Zbigniew Bagiński z Akademii Muzycznej, a pomysłodawcą był Henryk Łagodzki,
były żołnierz AK i powstaniec warszawski.
Margerytka
aaa, aż mi się do Warszawy zachciało :) ale że się szykuję do innej podróży, to może w przyszłym roku :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam,
Magda z dolcevitapodroznika.blogspot.com
Ja też do stolicy bym bardzo chętnie wpadła:))
Usuń