|
PARK GUELL |
Słyszysz: Barcelona. Myślisz od razu: Sagrada Familia, Park Guell, Gaudi. Bez wątpienia dzieła tego znakomitego architekta wyraźnie zaznaczyły się w krajobrazie Barcelony i stały symbolem miasta. I choć kunsztu i oryginalności nie można Gaudiemu odmówić, warto też pamiętać, że ulice katalońskiej stolicy kryją mnóstwo architektonicznych perełek. Najlepiej odkrywać je na piechotę.
Barcelona jest obecnie bardzo popularnym kierunkiem wakacyjnych wypraw. Każdego lata odwiedzają ją tłumy turystów. Możliwości zorganizowania takiej podróż jest bez liku. Każda ulica to oddzielna historia i zupełnie nowa inspiracja. Od bardzo dawna moim marzeniem była letnia
wycieczka po Barcelonie. W te wakacje udało mi się to marzenie spełnić. Zapraszam więc na przechadzkę po katalońskiej stolicy…
Nasz spacer zaczynamy od Palau de la Musica Catalana zaprojektowanego przez Domenecha i Montanera. Pałac znajduje się zaledwie 500 metrów od Placu de Catalunya i słynnego deptaku La Rambla. Bogactwo zdobień, kolorowe mozaiki oraz rzeźby niemal jak żywe, nie pozwalają oderwać wzroku od intensywnie czerwonej fasady. Stąd kierujemy się na północ, do dzielnicy Eixample. Jej rozwój przypadł na drugą połowę XIX i początek XX wieku, dzięki czemu niemal na każdym kroku napotykamy urzekające modernistyczne kamienice. Choć układ ulic w Eixample jest bardzo przejrzysty (wszystkie ulice przecinają się pod kątem prostym, a zabudowania posiadają charakterystyczne ścięte rogi na skrzyżowaniach), czuję się trochę jak w labiryncie. Zmierzamy ostatecznie w kierunku Passeig de Gracia.
|
Fasada PALAU DE LA MUSICA CATALANA |
Wzdłuż tej szerokiej alei gęsto rozmieszczone są ekskluzywne butiki. Raj dla zakupoholiczek. Roi się tu również od turystów. Nic dziwnego, to właśnie przy tej ulicy znajdują się najsłynniejsze kamienice Gaudiego. Podziwiając mieniącą się w słońcu Casa Batllo oraz miękkie, falujące linie jej fasady, mój wzrok nagle przyciągają geometryczne, schodkowe kształty sąsiedniego budynku. To Casa Amatller autorstwa Josepa Puiga i Cadafalcha. Wraz ze znajdującą się na rogu Casa Lleo Morera, wszystkie trzy budynki tworzą tak zwaną Illa de la Discordia, czyli "Kwartał Niezgody". Trzy niezwykłe domy, autorstwa najznakomitszych architektów tego okresu, są kompletnie od siebie różne. Parę przecznic dalej znajduje się Casa Mila zwana również La Pedrera. Wspaniałe dzieło Gaudiego o zaokrąglonych kątach, z niebywałymi secesyjnymi balkonami. Mogłabym podziwiać tę budowlę jeszcze długo, ale w planie przed nami symbol Barcelony.
|
CASA MILA |
Spacerując wzdłuż ruchliwej Avenida Diagonal mijamy kolejne perełki architektoniczne. W końcu naszym oczom ukazują się charakterystyczne wieże. Zza rogu wyłania się dzieło życia Gaudiego, Sagrada Familia. Niezwykłość, strzelistość i ogrom budowli wprawia w osłupienie. Nawet żurawie budowlane nie są w stanie umniejszyć jej piękna. Tak właściwie to nawet nieźle wpisują się w sylwetkę tej wiecznie nieukończonej katedry.
|
SAGRADA FAMILIA |
Po dłuższym przystanku postanawiamy, że dalej przemieścimy się metrem. Stąd do Parku Guell jeszcze spory kawałek. Planowanie niestety nie jest naszą mocną stroną i okazuje się, że od stacji metra do samego parku dzieli nas jeszcze niemały dystans, a do tego droga prowadzi stromo pod górę. W skwarze hiszpańskiego słońca, wymęczeni ostrym podejściem docieramy do tylnego wejścia do parku. Główne atrakcje znajdują się znacznie niżej, jednak stąd rozpościera się piękny widok na całe miasto. Ach… warto było się wspinać! Im niżej schodzimy tym tłum się zagęszcza. Wiadukty i arkady zdobywają nasze uznanie i są znakomitym tłem dla zdjęć. Mój apetyt na estetyczne wrażenia się zaostrza, ale gdy docieramy w końcu do słynnego tarasu z mozaikową ławką i Sali Kolumnowej czuję się jak w ulu. Mozaikową salamandrę - symbol parku prawie przeoczyłam. Oblegana ze wszystkich stron figura jest ulubionym obiektem do fotografowania. Przeciskamy się po schodach do głównej bramy. Uff… to ja już chyba wolę spokojny spacer ulicami Eixample.
|
PARK GUELL od wejścia |
|
Fregment akrad w PARK GUELL |
|
CASA ANTNNIA |
|
SALA KOLUMNOWA |
Justyna Kurek
oj tak Barcelona to jest to miejsce, które marzy mi sie i sni po nocach, ale obecnie boje sie, że moje wyobrazenia o tym miescie przescigną je w rzeczywistosci:) Tak juz maja ludzie z wybujała fantazja:0 piekne zdjecia! pozdrawiam cieplo
OdpowiedzUsuńMnie też śni się Barcelona... Z wielką chęcią bym się wybrała:) Pozdrawiam!
UsuńHiszpania, Barcelona, upały. Coś pięknego! :)
OdpowiedzUsuńtak, te żurawie jakoś pasują do Sagrada Familii
OdpowiedzUsuń