Będąc mrówką w wielkim mieście trzeba być trendy, żeby jakoś się wyróżniać. Ale jak to zrobić? Zasada
jest jedna - brak jakichkolwiek zasad! Szwedzki fashion street to ubieranie się
tak jak Tobie jest najwygodniej. Masz ochotę wystąpić w dresie i butach na
platformie - proszę bardzo, a może stary, rozciągnięty sweter w połączeniu z super skórzanymi legginsami
z popularnej sieciówki? Paradoksalnie taki "zaplanowany nieład
artystyczny" to ABC szwedzkiej mody. Jak zabłysnąć i jednocześnie nie
wyróżniać się z tłumu w Sztokholmie?
A jak Artyści
Oj, takich błąkających w chmurach,
unoszących się kilka metrów nad ziemią osobników spotykamy średnio co 3,5 min. Większych problemów z
określeniem ich profesji po ubiorze nie ma. Bo tak, wedle zasady artyści - malarze to: długie spódnice, najlepiej jakby
była gdzieś rozerwana, poszarpana. Do tego idealnie pasuje rozciągnięty
sweter, włosy rozczochrane, buty ... może być bez butów i wcale nie ważne, że
jedziemy metrem. Do tego koniecznie wszelkie odcienie czerni!!! To zasada numer
1. Co innego muzycy, tancerze... szaleni! Fakt, swoje umiejętności należy
szlifować wszędzie i o każdej porze, w metrze, w supermarkecie, przy przejściu
dla pieszych albo tuż przy królewskim pałacu. Do tego tenisówki w różnych kolorach tęczy, mogą być dwa buty inne -
nie ma problemu, dres, legginsy, szorty i ... t-shirt. Szanowany artysta w Sztokholmie
musi mieć porządny t-shirt. Porządny, czyli nie koniecznie wyprasowany. Może za to być
gdzieniegdzie porwany, musi się
wyróżniać! Zazwyczaj jakimś prezentowanym hasłem, w stylu "Jestem
gejem", "Nie lubię Obamy". O! W cenie są wszelkiego
rodzaju Marilyn Monroe, Audrey Hepburn etc., etc. Artysta po prostu ma swój
świat, ale chyba w tym przypadku ci szwedzcy od polskich większego szału nie
robią.
B jak Buty
Powiem jedno, żeby mi płacili miliony...
pozostanę przy swoich kupionych w Ojczyźnie! Oczywiście są piękne buty w
Szwecji - widziałam takie dwa razy! O ile dobrze pamiętam chyba miały znaczek Gucci. Natomiast to co zakładają przeciętni Szwedzi,
często jest przeokropnie! Przeważają wymyślne kształty, koturny i
potrafią wyglądać jak z przed pierwszej wojny światowej. Najgorsze jest to,
że w zwykłych sklepach nie można kupić standardowo wyglądających butów. Zdaje
się, że noszenie okropnie wyglądających, jest w Szwecji tradycją narodową. Buty Szwedów zazwyczaj zupełnie nie pasują do
całości, przeważnie bardzo modnego stroju.
C jak Ciekawość, czyli pierwszy stopień do... oryginalności
Szwedzi są niesamowicie ciekawi świata. Wcześnie wychwytują najnowsze trendy i bardzo szybko adaptują te panujące akurat na
świecie, łącząc je z tym co "ich własne". Nie boją się nowości i
eksperymentowania. Wystarczy, że tysiące kilometrów za oceanem panuje
moda na różowe t-shirty, a więc łączą je z
prasowanką z reniferem i już mamy kolejny hicior, który trzy miesiące
później trafi dalej np. do Polski. Ale
najważniejsze, żeby to co na wybiegach wygląda jak kompletnie nie do noszenia,
przerobić na "praktyczne". W tym Szwedki są mistrzyniami.
D jak Dolce&Gabbana, Louis i reszta „szlachty”
Dla Polaków to niestety wciąż temat tabu. W Szwecji na porządku dziennym są zakupy w jednej z najdroższych
dzielnic miasta - Östermalm. To tutaj zamożniejsze Szwedki robią zakupy w
eleganckich butikach największych światowych projektantów. Dzielnica przez
wielu nazywana snobistyczną i mimo, iż w
Szwecji "nie wypada" chwalić się i mówić o zasobności swojego
portfela, a jednak... Każda
"szanująca" się mieszkanka Sztokholmu w swojej szafie ma torebkę np. Louisa Vuitton'a. I w tej dzielnicy niemal każda długonoga
blondynka wygląda jakby właśnie wróciła z tygodnia mody w Paryżu. Podczas gdy
jedna z dzielnic firmuje się elegancją i
klasą, w innej króluje folk, w jeszcze innej styl niczym z amerykańskich
gangsterskich filmów. Bo Sztokholm to
nie miasto - to styl życia. Tutaj każda dzielnica ma swój własny, odmienny
sposób ubierania.
E jak ekstrawagancja
No
właśnie. Brak reguł. Odwaga.
Oryginalność. Tutejszy street fashion
porównuje się do tego z Tokio, bo i tutaj widząc niektóre z ulicznych kreacji
mamy wrażenie jak byśmy przenieśli się w czasie, spotkali z kosmitami, albo
wyszli właśnie z gali rozdania Oscarów. Tutaj jest wszystko. Musi być
ekstrawagancko, przy czym ta ekstrawagancja nie jest w żaden sposób wymuszona. Jakby była zapisana w genach. To co dla mnie jest szokiem, dla Szwedów jest
praktycznością i codziennością. Jak to zrobić, żeby wyglądać jak z wybiegu,
przy zdawałoby się - żadnym wysiłku? Ehhh….
Szwedki wyglądają cudownie, oszałamiająco!
C.D.N.
Marta Czarnecka - Wojda
Wczesniejsze chcialo sie czytac .... rozwesel sie P.Marto
OdpowiedzUsuńOj... brzmi to trochę złośliwie. Myślę, że ten tekst jest jeszcze fajniejszy niż poprzednie. A to dopiero część pierwsza z trzech!:))
UsuńKiedyś ktoś bardzo mądry, nie mam zielonego pojęcia kto, powiedział że o gustach się nie dyskutuje. Fakt, każdemu nie dogodzisz, a szkoda. Ktoś inny powiedział, że każda krytyka jest cenna i podpisuję się pod jednym i drugim! Zatem dziękuję i przepraszam, błagam o wybaczenie;-) a tak poważnie wydaję mi się, że tekst chce się czytać przynajmniej z tego powodu, że to 1 część budująca napięcie:-) Mi się podoba:-) liczę że w następnych powalę i doprpwadzę do histerii śmiechu:-) A jezeli nie... Trudno, jakoś t przeżyję.... Pozdrawiam Bardzo Rozweselona Pani Marta:-)
OdpowiedzUsuń....:))))... Właśnie formatuje część następną...:))) Mnie się jeszcze bardziej podoba:)) Pani Marto:))
Usuń