W Holandii zaczął się sezon na truskawki! Oczywiście są to truskawki szklarniowe i nie smakują cudownym czerwcowym słońcem, ale ku naszemu zaskoczeniu są słodkie i smakują jak truskawki... kwietniowe ;) Daliśmy się zatem skusić na koszyczek pysznie czerwieniących się dużych, dumnych owoców. Pytanie tylko pozostaje... jak je zjeść?
Można oczywiście ot tak same, tudzież z bitą śmietaną / cukrem, ale Maurycy zachował się jak rasowy Holender i zapowiedział, że zjemy je... z chlebem!
- Ale jak to? Z chlebem? - zdziwiłam się
- No tak. Chleb z masłem, na to truskawki w plasterkach i posypane lekko cukrem trzcinowym - odpowiedział Maurycy, jakby to była najoczywistrza kombinacja pod słońcem.
- Trochę dziwnie to brzmi... chcesz kanapkę z truskawkami? - dalej niedowierzałam.
Ostatecznie stanęło na beschuitjes zamiast chleba. Co w sumie nie odbiega aż tak daleko od pierwotnego zamysłu, gdyż beschuitje, choć może brzmi jak herbatniczek po angielsku jest najzwyczajniejszym... sucharkiem (tylko dość kruchym i delikatnym). Kolejny dowód na to, jak ważne w życiu Holendrów są kanapki oraz że potrafią oni położyć na chlebie dołownie wszystko!
- Niezłe - szczerze przyznałam dając się przekonać do kulinarnego eksperymentu.
- Mówiłem ci! - ucieszył się Maurycy. Po raz kolejny udowodnił, że ma rację.
- A wiesz z czym my w Polsce często jemy truskawki w lecie? Z makaronem - rozmarzyłam się na samą myśl.
- Z makaronem? Blee... ależ wy wymyślacie dziwne rzeczy! - skomentował Maus chrupiąc swojego sucharka z truskawkami... I zrozum tu człowieku Holendra ;)
Justyna Kurek
Tekst i zdjęcia pochodzą z bloga:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Po przeczytaniu zostaw po sobie ślad. Napisz komentarz!